człowiek budzi się codziennie
jakby dostał kolejne wezwanie do istnienia
słyszy swoje imię
i nie wie kto pierwszy
on czy głos co je wypowiada
w pracy wypełnia tabele
które go wypełniają
liczby rosną jak dzieci
jakie mógłby mieć
wieczorem wraca
na własny adres
ale dom zdaje się obcy
jakby ktoś inny w nim mieszkał
zanim zaśnie
zadaje pytanie
czy naprawdę trzeba być
żeby się nie bać
czy wystarczy bać się
żeby być