na progu rzeczywistości staję
zdumiony i zdezorientowany
ledwie czerwone oczy w lustrze widzę
dzień za dniem aż nie ma ich wcale
w chaotycznym wirze szaleją zmysły
tonę w pytaniach bez odpowiedzi
wczoraj zastawiłem duszę w lombardzie
aby kolejny dzień w celi śmierci przeżyć
ktoś tarza się po bezwstydnym chodniku
oczy ma moje przecież poznaję
to niemożliwe wciąż krzyczę do lustra
codziennie milczy i nie zna mnie wcale