Kategorie
Post

w listopadowym parku

na ławce odpoczywa mokry liść
jego krawędzie drżą od wiatru
na deskach kilka kropel deszczu
w każdej odbija się blade niebo

z drzewa odrywa się kolejny
powoli w ciszy z ledwie widocznym zawahaniem
obraca się w powietrzu raz drugi trzeci
i spoczywa na ziemi
jakby znał to miejsce od zawsze

w powietrzu czuć zapach dymu i ziemi
z pobliskiego stawu dolatuje skrzek mewy
gałęzie chroboczą o siebie przy każdym podmuchu
w trawie ktoś zgubił rękawiczkę
jej wnętrze pełne jest chłodu

po żwirowej alejce przechodzi kobieta w szarym płaszczu
jej kroki gasną między drzewami
pies zatrzymuje się przy krzaku
potem odchodzi nie zostawiając śladu

ławka trwa zamknięta w ciszy
światło przecieka przez gołe konary
i osiada na metalowe poręcze
na chwilę wszystko jest nieruchome
tylko para z ust przypomina że ktoś tu siedzi