Kategorie
Post

przejście przez gwiezdny chór

idę przez ciemność która trwa
poza początkiem i celem
w jej wnętrzu drzemie imię
od którego zaczęło się pragnienie

powietrze niesie pył dawnych bogów
ich milczenie wsiąka w skórę
twarde jak pierwszy głos skały
pragnącej stać się człowiekiem

jestem mężczyzną z prochu
przemierzam świątynię bez ołtarza
gdzie jedynym znakiem obecności
jest drżenie dalekiego światła
unoszące blask we mnie
jak ciche przyzwolenie na ruch

u stóp przewracają się mity
zużyte lecz wciąż żarzące
gilgameszowe dążenie do pełni
orfeuszowy krok zatrzymany w pół oddechu
każda opowieść stoi nad przepaścią
gotowa odmówić upadku

pochylam głowę
czas nie żąda mojego kształtu
przestrzeń nie domaga się imienia
wszystko przechodzi przez ciało
jakby znało mnie od zawsze

w bezimiennej ciszy
spływa łagodna obecność
z wygasłego słońca
biegnie przez jedno tchnienie
i nie chce niczego

wtedy wiem
że samo istnienie
jest ciężarem pozostającym
i łaską pozostającą