zima przyszła jak zwykle
bez zapowiedzi
czyli po tygodniu memów
„kiedy wreszcie będzie biało”
i jednym poważnym komunikacie
żeby nie wychodzić z domu
bo może spaść cały centymetr
przykryła wszystko równą ciszą
rachunki
listę rzeczy do zrobienia
i mój geniusz
którego dalej nikt nie znalazł
mimo że odśnieżam chodnik
do własnego charakteru
miałem się cieszyć
bo świat jest biały
jak świeża strona w zeszycie
której nie zapiszę
bo szkoda zepsuć
udaję bałwana
trzymam fason
choć ktoś zabrał marchew
mówiąc „ostatnia sztuka”
a ja nie mam w tym sezonie nosa
do ludzi
jeśli naprawdę
najwięcej śmiechu jest z własnych potknięć
to śnieg robi za materac
żeby można było wracać do domu
z godnością
przynajmniej do pierwszych roztopów