Kategorie
Post

przyłożony do siebie

stoję przed sobą
jak przed drzwiami
które od lat nie chcą ustąpić
naciskam powoli
bo tylko tak mogę się sprawdzić

skóra skrzypi jak stary papier
ale jeszcze mnie trzyma
nadal przypomina
że jestem tu naprawdę

kiedy zamykam oczy
nie uciekam
tylko szukam miejsca
gdzie mogę wreszcie odetchnąć
swoimi płucami

a jeśli runę
nie podnoś mnie
chcę zobaczyć
czy potrafię wstać
bez żadnego światła

Kategorie
Post

przepływ codzienny

idę przez dzień jak przez wodę
nie mam sieci ani koła ratunkowego
tylko ręce
które czasem drżą
kiedy próbuję złapać to
co ucieka szybciej niż słowa

w kieszeni noszę zużytą chustkę
taką zwykłą
ale uczciwie wytartą o życie
bo tak wygląda moja praca
codzienne przesiewanie zdarzeń
żeby zostało choć jedno prawdziwe

patrzę na ludzi
jak na odbicia w szybie
każdy z nich przebija się dalej
a ja tylko stoję
i liczę w głowie błyski
by nie zdążyły stać się myślą

jestem facetem
staram się nie zgubić
nawet jeśli ziemia
zrobiła się miękka jak gaza

tylko czasem
kiedy świat zaczyna uciskać
przechodzi obok mnie świadomość
że wszystko jeszcze można
wyprasować dłonią

Kategorie
Post

próba istnienia

stoję w środku dnia
jak na ruchomym moście
między tym co odeszło
a tym co wciąż nie potrafi nadejść

powietrze drży
jakby samo nie wiedziało
czy warto być światłem
czy tylko oddechem po świetle

czas patrzy mi przez ramię
i nic nie podpowiada
bo wie
że odpowiedzi składa się samemu
z porozrzucanych części

jednak idę dalej
jakbym niósł w sobie zgodę
na to że gdzieś przede mną
ktoś zapalił lampę
i jeszcze czeka

Kategorie
Post

przejście przez gwiezdny chór

idę przez ciemność która trwa
poza początkiem i celem
w jej wnętrzu drzemie imię
od którego zaczęło się pragnienie

powietrze niesie pył dawnych bogów
ich milczenie wsiąka w skórę
twarde jak pierwszy głos skały
pragnącej stać się człowiekiem

jestem mężczyzną z prochu
przemierzam świątynię bez ołtarza
gdzie jedynym znakiem obecności
jest drżenie dalekiego światła
unoszące blask we mnie
jak ciche przyzwolenie na ruch

u stóp przewracają się mity
zużyte lecz wciąż żarzące
gilgameszowe dążenie do pełni
orfeuszowy krok zatrzymany w pół oddechu
każda opowieść stoi nad przepaścią
gotowa odmówić upadku

pochylam głowę
czas nie żąda mojego kształtu
przestrzeń nie domaga się imienia
wszystko przechodzi przez ciało
jakby znało mnie od zawsze

w bezimiennej ciszy
spływa łagodna obecność
z wygasłego słońca
biegnie przez jedno tchnienie
i nie chce niczego

wtedy wiem
że samo istnienie
jest ciężarem pozostającym
i łaską pozostającą

Kategorie
Post

powitanie siebie

wracasz późno
mężczyzna po wielu latach
wymeldowany z własnej skóry
stoisz na progu jak gość
zapomniał że miał tu kiedyś pokój
filiżankę
ślady stóp w przedpokoju

klamka ustępuje bez oporu
w środku pachnie kurzem i kawą
której nie zdążyłeś wypić
kiedy wybiegałeś za cudzym głosem
za obietnicą że ktoś nazwie cię lepiej
niż potrafiłeś nazwać sam siebie

stół jeszcze tu jest
blat pamięta twoje dłonie
rozsypane plany
niedokończone listy
kawałek chleba
zostawiony jak zakładka w książce
którą porzuciłeś w połowie zdania

siadasz
bez świadków
bez dekoracji
tylko krzesło skrzypi tak jak dawniej
jakby chciało powiedzieć
tu zawsze było miejsce
nikt go nie zajął

naprzeciw ciebie
zasiada ten drugi
zmęczony twoim milczeniem
wciąż w tych samych butach
z którymi od lat nie miałeś odwagi się rozstać
patrzy na ciebie długo
aż przestaje być obcy

podajesz mu kubek
chleb
ciepłe dłonie
które tyle razy rozdawałeś na prawo i lewo
zostawiając sobie ochłapy
mówisz bez patosu
zwykłym głosem
tak jak mówi się tylko do kogoś
kto zna twoje wszystkie porażki

mówisz
zostań
teraz kolej na ciebie

i nagle widzisz
że ten dom
od dawna był zamieszkany
w każdym kącie czekało na ciebie imię
którego nie trzeba już zmieniać

nie prosisz o znak
nie składasz obietnic
nie obiecujesz poprawy
tylko siedzisz
i oddychasz
jak ktoś
kto po raz pierwszy od wielu lat
je własne życie
bez wstydu
bez pośpiechu

Kategorie
Post

w listopadowym parku

na ławce odpoczywa mokry liść
jego krawędzie drżą od wiatru
na deskach kilka kropel deszczu
w każdej odbija się blade niebo

z drzewa odrywa się kolejny
powoli w ciszy z ledwie widocznym zawahaniem
obraca się w powietrzu raz drugi trzeci
i spoczywa na ziemi
jakby znał to miejsce od zawsze

w powietrzu czuć zapach dymu i ziemi
z pobliskiego stawu dolatuje skrzek mewy
gałęzie chroboczą o siebie przy każdym podmuchu
w trawie ktoś zgubił rękawiczkę
jej wnętrze pełne jest chłodu

po żwirowej alejce przechodzi kobieta w szarym płaszczu
jej kroki gasną między drzewami
pies zatrzymuje się przy krzaku
potem odchodzi nie zostawiając śladu

ławka trwa zamknięta w ciszy
światło przecieka przez gołe konary
i osiada na metalowe poręcze
na chwilę wszystko jest nieruchome
tylko para z ust przypomina że ktoś tu siedzi

Kategorie
Post

środek nocy

znowu nie śpię
a może tylko ciało czuwa
bo myśli dawno wyszły z pokoju

stoją gdzieś pod latarnią
jak bezpańskie psy
które czekają aż ktoś je nazwie

czas kapie z kaloryfera
wolniej niż kiedyś
szybciej niż chciałbym

każdy oddech przypomina rachunek
którego nie umiem spłacić
bo nikt nie powiedział ile jestem winien

może tyle
ile waży cisza po ostatnim słowie
choć nigdy
nie zdążyłem go wypowiedzieć

Kategorie
Post

przy mnie nie tańcz

nie tańcz przy mnie
bo mam w kieszeni resztki wódki
i rachunek z baru
który dawno zamknięto

krzesła zniknęły
jak ludzie wierzący w coś więcej
niż spłacony kredyt i ciepły obiad

nie tańcz przy mnie
gdy wszystko się kruszy
nawet sen o tanich butach
choć miały donieść do jutra

patrz
śmietniki pełne są wierszy
nikt nie chciał przeczytać
a ja wciąż myślę
że można kochać brudne dłonie
i szczerze nienawidzić ciszy

więc nie tańcz przy mnie
usiądź
i posłuchaj jak cieknie noc
z kranu w pustym pokoju

Kategorie
Post

zostań w oddechu

wolności
piszę do ciebie w dniu
który nie pyta o drogę
z miejsca bez adresu

nie przynoś przyszłości
ani wczorajszego żalu
daj mi chwilę bez nakazu

naucz mnie ciszy
w której nie trzeba być kimś
ani mieć racji

wolności
czasem mylę cię z samotnością
bo obie pachniecie przestrzenią

jeśli istniejesz
zostań w oddechu
kiedy wątpię co dalej

modlę się do ciebie
bez słów
bez rąk złożonych
bo wiem
że nie mieszkasz w gestach

wolności
pozwól mi
być
i nie bać się tego

Kategorie
Post

kiedyś

spotkaliśmy się
między zakupami a ciszą

powiedziałaś
że to nic takiego
że wszystko się zdarza

a jednak
twoje włosy pachniały
jak powrót

potem milczeliśmy długo
bo każde słowo
byłoby za duże

teraz
kiedy patrzę na twoje zdjęcie
nie czuję bólu
ani radości

tylko ruch powietrza
który został
po tobie