Walka o miłość przerosła marzenia
w pajęczą siatkę chowane złudzenia
Powrócił ogień domowej alkowy
jak seks baśniowy
Ostatnia szansa, zapomniane żale
zwykłe głupoty narosły na skale
dłutem wyryte brutalnie spisane
zdradą owiane
Plotka puszczona, latawiec na wietrze
frunie przynosząc zatrute powietrze
Fałszywe słowa poraniły włócznią
jadem i próżnią
Prawdziwa miłość, myślisz straszny banał
głupota ludzka, zwykły życia kawał.
A ja zaprzeczę i krzyknę ze złością
Precz z naiwnością!
Zawsze wierzyłem i dar otrzymałem
bratnią duszyczkę, którą pokochałem
Nie spadła z nieba byliśmy na ziemi
jak w świecie cieni
Miłość nie mija, nigdy- to dotkliwe
choć łzy mam w oczach, to takie prawdziwe
Rzadko mówiłem, może teraz powiem
tu, nad twym grobem